piątek, 15 listopada 2013

Pułapka


Nasi Synowie są posiadaczami grającej piłki.
Piłeczka wygrywa radosne melodie, liczy do dziesięciu, a kopana śmieje się i dopinguje (nadstawia drugi policzek, można rzec).
Zabawka uruchamia się po naciśnięciu nosa piłki (o ile piłki mają nosy), reaguje na ruch, czasem mam wrażenie, że wyczuwa nawet ruch robaczkowy moich jelit.

Czasem wieczorem odkładamy Dziecięta z zapartym tchem, wiedząc, jak płytki potrafi być ich sen. No, PS może ma już sen nieco mocniejszy, PM śpi jak kura na grzędzie, zawsze czujny.
Taka sytuacja: wchodzę do pokoju z dzieckiem na ręku.
Jest cisza.
Staram się nie skrzypnąć drzwiami, nie wejść w nic, nie potknąć się.
Sen mego dziecka, choć ulotny, trwa.
Nagle trącam coś nogą
i rozlega się radosne:
„HURRA, HURRA, CHODŹ W PIŁKĘ GRAĆ, DO BRAMKI STRZEL I ZNÓW SIĘ ŚMIEJ!”.

Ciśnienie opada...
Hurra, hurra!

1 komentarz:

  1. To, żeś Matko strzeliła gola :) Mnie jak Starszak był mały systematycznie budziło rżenie "Wesołego Konika" :)

    OdpowiedzUsuń